Projekt literacki, którego celem
jest stworzenie antologii stusłówek, zwanych też drablami*, doczekał się swojego
finału w postaci antologii. Wprawdzie ów finał nastąpił już jakiś czas temu,
dokładniej we wrześniu (oficjalna data wydania: 02.09.2014, premiera na
Polconie: 04.09.2014), jednak LS nie uznaje czegoś takiego, jak śmierć
marketingowa. Wspominam więc. Informuję. Zachęcam. Do czytania, nabywania i w
ogóle. A przy tym, last but not least, troszeczkę się chwalę. W sympatycznym
zbiorku (sympatycznym, bo drabble to forma wyjątkowo pełna uroku, bardzo często
również humoru) znalazły się także moje trzy grosze: trzy drabelki, które można
znaleźć również na Szortalu, matkującym i „ojcującym” całej tej imprezie
(wystarczy pogrzebać w nazwiskach, nigdzie się specjalnie nie ukrywam, co
najwyżej trochę dekuję).W antologii znajdziecie zarówno wyjadaczy stusłówkowej
formy (np. Krzysztofa „baranka” Baranowskiego), jak i autorów okazjonalnie
tylko bawiących się drablem. Mniej lub bardziej związanych z Szortalem,
młodszych, starszych, poważniejszych i „jajcarzy”. Sama nie czytałam jeszcze
całego zbiorku, znam jedynie część stusłówek, prezentowanych wcześniej przez
autorów w sieci, niemniej — spodziewam się lektury przynajmniej fajnej, jeśli
nie bardzo fajnej. Coraz zimniej, coraz szarzej za oknem, za niedługo będzie
jak znalazł. Tymczasem mogę powiedzieć, iż recenzenci okazują „szortopiścom”
raczej miłosierdzie niż wystawiony paluch. Czyli — (możliwe, iż) jest nieźle.
Garść informacji:
2. Informacja od wydawcy (strona Solarisu)
3. Lista autorów (za stusłówkowym fejsem)
*Cytat za: 1 — zakładka Informacje
POSTSCRIPTUM
1. Tak, żyję.
2. Nie, notki nie będą częstsze. Siła wyższa.
3. Ale, tak, jednak będą. Recenzje też. Kiedyś.
4. Po więcej zapraszam na Qfant (recenzje, konkursy) i Trzynasty Schron (Veron zamieścił aktualki: literacką i filmową).
5. Dziękuję nielicznym, którzy mnie nie pogrzebali.