poniedziałek, 11 lutego 2013

O lampce, kolorach, stopkach i innych prywatach


Znów sobie pogderam.

Należę do osób, dla których w pierwszej kolejności liczy się treść, nie okładka. Byłabym jednak skończoną hipokrytką, mówiąc, że formy wizualnej nie cenię w ogóle. I tak jak w przypadku książki, tak w kwestii bloga zdarza mi się pomarudzić na elementy oczka karmiące.

Wojuję więc z szablonem. Zasadniczo mogłabym pisać na prościutkim, najbardziej zbliżonym do „białych kartek” Worda czy notatnika, ale… Zgrzyta cosik. Tak jak nie zacznę pisać na spokojnie, póki nie poukładam sprzętów na biurku i stoliczku obok, tak będę się gnębić niedopasowaniem szablonu, póki nie osiągnę spokoju i w tej sferze. Kubaski do herbaty mam ulubione, zeszyty na konspekty fabularnej pisaniny wybieram odpowiednie, więc i tu zapowiada się niezłe gmeranie. Po pierwszej, startowej skórce z lampą, przestawiłam się na klimaty militarne, do których słabość mam szczególną i nieuleczalną. Będę musiała zmienić stopkę, gdyż lampka była jak najbardziej moja, podobnie jak inna w miniaturze. Obie lampeczki pochodzą z eksperymentalnej, amatorskiej serii fotografii, w których bawiłam się uwiecznianiem efektów świetlnych i lamp właśnie. I chociaż fajne (bo moje, bo własne, bo ciepłe kolory) to było – coś już tam przestało mi pasować, bawimy się dalej.

Tym razem motyw wygrzebany został ze śmietniska wujcia Gugla. Wyszukałam heksagonalne cudo z licencją i, cóż, niech siedzi, póki co. Używam takiego parszywego rodzaju monitora, który niedługo będzie dostępny jedynie na ilustracjach w książkach (i to ebookach) lub na złomowiskach. Dlatego kolory u Czytelników mogą wypadać cudaczniej niż u mnie (lub odwrotnie, bo lepiej), a całość prezentować się zgoła różnie. Jeżeli coś będzie nieczytelne, „ucięte” lub dziwacznie rozstawione – bardzo proszę o kontakt i wskazówki. Z innych zestawów kolorów i stylistyk kusi mnie zestaw „staro-pergaminowy”, barwy pustynne, nawiązania do sterylnej, chłodnej tonacji kojarzącej się ze stechnicyzowanym światem cyberpunku, czerń plus jadowita zieleń rodem z Matriksa, również przywodząca na myśl SF, podkłady książkowo-biblioteczne i jeszcze parę motywów.

Na razie wojenne barwy. W końcu trzeba wziąć się ostro do roboty. Camo i bojowe nastawienie zdecydowanie powinny tu pomóc.

Tyle z raportu. Wracam na stanowisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz