[Po przeczytaniu skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż
każdy tekst niewłaściwie zinterpretowany zagraża Twojemu życiu lub
zdrowiu.]
Technologia jest przekleństwem czytelnika
I nie, nie mam zamiaru tu psioczyć na czytniki czy wdawać się w ogniste, histeryczne nierzadko dysputy o ebookach.
Chociaż, owszem, ebooki potrafią jeszcze opisywaną niżej chorobę zaognić. Czytniki mogą pomieścić całe stosy tytułów. A przecież mnóstwo osób korzysta z nich nie tyle w ramach zastępnika, co dodatku do książki papierowej. Z kolei książki papierowe można kupić, pożyczyć od sąsiadki, siostry, babci, kumpla (niepotrzebne skreślić), otrzymać jako egzemplarz recenzencki, wypożyczyć z biblioteki, wygrać w konkursie (kolejność dowolna). Sposobów na pozyskanie ebooków też jest zresztą całkiem sporo, zwłaszcza jeśli doliczyć metody dość nikczemne.
Tu jeszcze technologia nie wkracza w pełnym uniformie, bo gros w/w zjawisk jest możliwych na całkowitym bezneciu, samych książek z biblioteki wystarczy na porządny stos.
I nie, nie mam zamiaru tu psioczyć na czytniki czy wdawać się w ogniste, histeryczne nierzadko dysputy o ebookach.
Chociaż, owszem, ebooki potrafią jeszcze opisywaną niżej chorobę zaognić. Czytniki mogą pomieścić całe stosy tytułów. A przecież mnóstwo osób korzysta z nich nie tyle w ramach zastępnika, co dodatku do książki papierowej. Z kolei książki papierowe można kupić, pożyczyć od sąsiadki, siostry, babci, kumpla (niepotrzebne skreślić), otrzymać jako egzemplarz recenzencki, wypożyczyć z biblioteki, wygrać w konkursie (kolejność dowolna). Sposobów na pozyskanie ebooków też jest zresztą całkiem sporo, zwłaszcza jeśli doliczyć metody dość nikczemne.
Tu jeszcze technologia nie wkracza w pełnym uniformie, bo gros w/w zjawisk jest możliwych na całkowitym bezneciu, samych książek z biblioteki wystarczy na porządny stos.
Prawdziwy kolejkowy paraliż zaczyna działać w momencie wejścia w świat czytelników-internautów. W książkową blogosferę, na portale czytelnicze i kulturalne, do działów książkowych witryn informacyjnych. Wtedy choroba wchodzi w ostre stadium.
Jakież jej imię?
Paraliż kolejkowy
Jakież jej imię?
Paraliż kolejkowy
Swędzenie czytelnicze
Choroba nadmiaru książkowego
Choroba nadmiaru książkowego

I tylko jedno życie.
Ciekawym objawem zachorowania jest nagłość wystąpienia paraliżu u osób, które do tej pory były po prostu czytelnikami. Dopiero za słowem czytelnik szły następne: recenzent, bloger, użytkownik. Nawet książkoholik jest tworem zdecydowanie bardziej pisanym niż mówionym, takim, któremu lepiej wisieć w sieci niż pojawiać się w swobodnych dyskusjach na żywo, gdzie jednak dominują poczciwe, stare określenia w stylu mól czy pożeracz książek.
Nagle przestają wystarczać skrobane na papierze listy „do przeczytania”. Nadmiar przyspiesza ciśnienie krwi, wpędza w nerwowość i kompulsje: to chcę kupić, tamto pożyczyć, to mieć niezależnie od źródła, tamto przeczytam, jak skończę owamto. Czytanie zostaje nierozerwalnie powiązane ze sferą rytualną „bycia czytelnikiem”. A ta obejmuje różnego rodzaju obrzędy katalogowania, zapisywania, śledzenia, podglądania, opiniowania i wymiany. Pół biedy, jeśli chory jest optymistą z urodzenia. Wówczas zdaje mu się, że nadąża. Ale nawet i największy optymizm ustępuje w końcu przed klęską urodzaju i łapaniem się za głowę.
Część chorych jest bardziej podatna na objawy specyficzne: szaleje tylko w obliczu nadmiaru książek ze swojej niszy. Znacznie gorzej mają ci, których dotyczą symptomy niespecyficzne, atakujące cały ustrój masą pozornie normalnych dolegliwości. Czytający klasykę, fantastykę, kryminał, poezję, literaturę faktu i wszystko inne – są najbardziej podatni na swędzenie czytelnicze. I jedni, i drudzy mogą szybko dostać oczopląsu na widok setek okładek, czy stanów lękowych (Kiedy ja to wszystko przeczytam!). Dalszymi objawami są:
Nagle przestają wystarczać skrobane na papierze listy „do przeczytania”. Nadmiar przyspiesza ciśnienie krwi, wpędza w nerwowość i kompulsje: to chcę kupić, tamto pożyczyć, to mieć niezależnie od źródła, tamto przeczytam, jak skończę owamto. Czytanie zostaje nierozerwalnie powiązane ze sferą rytualną „bycia czytelnikiem”. A ta obejmuje różnego rodzaju obrzędy katalogowania, zapisywania, śledzenia, podglądania, opiniowania i wymiany. Pół biedy, jeśli chory jest optymistą z urodzenia. Wówczas zdaje mu się, że nadąża. Ale nawet i największy optymizm ustępuje w końcu przed klęską urodzaju i łapaniem się za głowę.
Część chorych jest bardziej podatna na objawy specyficzne: szaleje tylko w obliczu nadmiaru książek ze swojej niszy. Znacznie gorzej mają ci, których dotyczą symptomy niespecyficzne, atakujące cały ustrój masą pozornie normalnych dolegliwości. Czytający klasykę, fantastykę, kryminał, poezję, literaturę faktu i wszystko inne – są najbardziej podatni na swędzenie czytelnicze. I jedni, i drudzy mogą szybko dostać oczopląsu na widok setek okładek, czy stanów lękowych (Kiedy ja to wszystko przeczytam!). Dalszymi objawami są:
Zespół Bladaczki: blada, tłusta skóra, podkrążone, zaczerwienione oczy, przetłuszczone włosy, nerwowość, stękanie
Zespół Latającego Pęcherza (inaczej kocia choroba): zakupoholizm, efekt Stosikowskiego, samowolne, destrukcyjne ograniczanie przestrzeni życiowej (całe wolne miejsce zaczynają zajmować książki, chory w ostrym stadium ZLP porusza się tunelami wykopanymi w stertach tomiszczy), łaknienie promocji, głód konkursów, biegunka recenzyjna
Objawy ze strony psychiki. Ustalić je pomaga kwestionariusz:
1. Czy masz wrażenie, że wraz z liczbą przeczytanych książek wcale nie robisz się mądrzejszy (a wręcz czujesz wciąż głupi)?
2. Czy czujesz się sfrustrowany nadmiarem książek?
3. Czy masz wrażenie, że wszyscy wokół cię wyprzedzają i tylko Ty sam nie wyrabiasz 100% normy?
4. Czy dopadają Cię kryzysy czytelnicze i objaw braku skupienia nad JAKĄKOLWIEK lekturą?
5. Czy ilość napisanych przez Ciebie recenzji/opinii rośnie wprost proporcjonalnie do ilości przepuszczanych w efekcie zmęczenia byków?
Jeśli odpowiedziałeś na więcej niż trzy pytania twierdząco, to wiedz, że coś się dzieje.
W ramach terapii stosuje się:
Zespół Latającego Pęcherza (inaczej kocia choroba): zakupoholizm, efekt Stosikowskiego, samowolne, destrukcyjne ograniczanie przestrzeni życiowej (całe wolne miejsce zaczynają zajmować książki, chory w ostrym stadium ZLP porusza się tunelami wykopanymi w stertach tomiszczy), łaknienie promocji, głód konkursów, biegunka recenzyjna
Objawy ze strony psychiki. Ustalić je pomaga kwestionariusz:
1. Czy masz wrażenie, że wraz z liczbą przeczytanych książek wcale nie robisz się mądrzejszy (a wręcz czujesz wciąż głupi)?
2. Czy czujesz się sfrustrowany nadmiarem książek?
3. Czy masz wrażenie, że wszyscy wokół cię wyprzedzają i tylko Ty sam nie wyrabiasz 100% normy?
4. Czy dopadają Cię kryzysy czytelnicze i objaw braku skupienia nad JAKĄKOLWIEK lekturą?
5. Czy ilość napisanych przez Ciebie recenzji/opinii rośnie wprost proporcjonalnie do ilości przepuszczanych w efekcie zmęczenia byków?
Jeśli odpowiedziałeś na więcej niż trzy pytania twierdząco, to wiedz, że coś się dzieje.
W ramach terapii stosuje się:
2. Zażywanie świeżego powietrza bez lektury na podorędziu (jeżeli w grę wchodzi jogging, należy stanowczo sprawdzić, czy pacjent nie słucha audiobooka!);
3. Ostrą selekcję negatywną (należy usunąć sprzed oczu chorego intensywnie promowane bestsellery);
4. Dietę biblioteczną (krótkie terminy wypożyczeń, niski limit ilości pozycji);
5. Kinematoterapię
Jeżeli powyższe nie pomogą, znaczy to, że stan jest terminalny, więc lipa.
Cykl Wieczorny Chichot obejmuje felietony o charakterze humoresek. Planowana częstotliwość publikacji: nie mam pojęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz